Piękna tafla szkła
Swoją historię chyba powinnam zacząć od tego, że nie miałam łatwego dzieciństwa. Natomiast ukształtowało mnie ono na tyle, by mieć w sobie chęć dążenia do szczęśliwego życia. Dawniej szczęście pojmowałam jako posiadanie rodziny, własnych czterech ścian, wykształcenia i dobrej pracy. Oczywiście są to bardzo ważne obszary naszego życia, ale nie powinniśmy być ich więźniami. Na długo takie wskaźniki/atrybuty szczęścia były dla mnie wystarczające, ale do czasu, gdy…
Rysy na szkle
Powoli zaczynałam odczuwać brak, pustkę i niezadowolenie z dotychczasowego życia, chociaż tak naprawdę powierzchownie niczego mi nie brakowało. To były właśnie rysy na pięknej
i “nieskazitelnej” tafli szkła. Tak naprawdę, to te rysy i ryski były tam od zawsze, ale na pewnym etapie mojego życia nie były dla mnie widoczne. Choć były wyczuwalne i powodowały dyskomfort to patrząc tylko z jednej perspektywy, jaką wówczas miałam okazywały się być niezauważalne. Czułam, że coś jest nie tak, ale jeszcze nie byłam świadoma tego co powoduje pustkę i smutek.
Kiedy te dotychczasowe atrybuty szczęścia (praca, dom, rodzina) przestały mi dawać radość
i spełnienie, a rysy zaczęły być dla mnie już nie tylko odczuwalne, ale i zauważalne… to był trudny czas, czas dezorientacji i próby odnalezienia radości życia na nowo. To czas, w którym rysy na moim szkle były tak duże i głębokie, że bałam się jego rozpadu na tysiące kawałków. To czas zwątpienia w siebie i słuszność swoich odczuć, ponieważ słyszałam „Nie przesadzaj inni chcieliby mieć tak jak ty…” To czas, kiedy za brak radości w swoim życiu obwiniałam innych. To czas, kiedy powinności górowały nad prawdziwymi potrzebami… Na tamten moment nie potrafiłam inaczej, ale też nie wiedziałam, że można inaczej.

Dążenie do wypełnienia rys
Zrozumienie i akceptacja rys