Piękna tafla szkła

Swoją historię chyba powinnam zacząć od tego, że nie miałam łatwego dzieciństwa. Natomiast ukształtowało mnie ono na tyle, by mieć w sobie chęć dążenia do szczęśliwego życia. Dawniej szczęście pojmowałam jako posiadanie rodziny, własnych czterech ścian, wykształcenia i dobrej pracy. Oczywiście są to bardzo ważne obszary naszego życia, ale nie powinniśmy być ich więźniami. Na długo takie wskaźniki/atrybuty szczęścia były dla mnie wystarczające, ale do czasu, gdy…

Rysy na szkle

Powoli zaczynałam odczuwać brak, pustkę i niezadowolenie z dotychczasowego życia, chociaż tak naprawdę powierzchownie niczego mi nie brakowało. To były właśnie rysy na pięknej
i “nieskazitelnej” tafli szkła. Tak naprawdę, to te rysy i ryski były tam od zawsze, ale na pewnym etapie mojego życia nie były dla mnie widoczne. Choć były wyczuwalne i powodowały dyskomfort to patrząc tylko z jednej perspektywy, jaką wówczas miałam okazywały się być niezauważalne. Czułam, że coś jest nie tak, ale jeszcze nie byłam świadoma tego co powoduje pustkę i smutek.

Kiedy te dotychczasowe atrybuty szczęścia (praca, dom, rodzina) przestały mi dawać radość
i spełnienie, a rysy zaczęły być dla mnie już nie tylko odczuwalne, ale i zauważalne… to był trudny czas, czas dezorientacji i próby odnalezienia radości życia na nowo. To czas, w którym rysy na moim szkle były tak duże i głębokie, że bałam się jego rozpadu na tysiące kawałków. To czas zwątpienia w siebie i słuszność swoich odczuć, ponieważ słyszałam „Nie przesadzaj inni chcieliby mieć tak jak ty…” To czas, kiedy za brak radości w swoim życiu obwiniałam innych. To czas, kiedy powinności górowały nad prawdziwymi potrzebami… Na tamten moment nie potrafiłam inaczej, ale też nie wiedziałam, że można inaczej.

Adrianna Andrzejewska

Dążenie do wypełnienia rys

To był moment, kiedy na mojej drodze pojawiły się obszary związane z rozwojem osobistym. Programy rozwojowe, coaching, hipnoza, szkolenia, warsztaty… Rosła we mnie świadomość schematów, które powielam, przekonań w oparciu, o które funkcjonuję i wzorców zachowań, które odtwarzam. Perfekcyjna mama, żona, pracownik nagle zaczęła pozwalać sobie na brak perfekcji. Biorąca na swoje barki problemy całego świata nagle zaczęła stawiać granicę w trosce o swoje dobro i swój komfort psychiczny.

To jak uczyć się chodzić na nowo…uczyć się mówić, czuć i być na nowo.

Zrozumienie i akceptacja rys

To był czas niesamowitych wglądów i refleksji. To czas akceptacji i polubienia swoich rys i rysek, bo one najzwyczajniej w świecie są częścią mnie. Pisząc to dzisiaj jestem przekonana, że zmianę trzeba zacząć od siebie. Zmiana w nas ma niesamowitą moc transformacji i manifestuje się w naszej codzienności.

Wciąż dostrzegam i jestem przekonana, że jeszcze nie raz zauważę rysę na swoim szkle, ale wiem, że podejdę do niej z olbrzymim szacunkiem, akceptacją i miłością. I choć droga do ich uświadomienia nie należy do łatwych… to są to moje rysy i moje szkło, a ich uświadomienie jest uwalniające!